Bywanie na koncertach i imprezowy styl życia pociągają wiele osób. Wydają się idealnym sposobem na spędzanie wolnego czasu, zwłaszcza gdy przyjemność można połączyć ze swoją pasją i ewentualnym rozwojem kariery zawodowej.
Udział w wielkich wydarzeniach dostarcza niezwykłej dawki adrenaliny. Możemy na żywo usłyszeć swoich ulubionych wykonawców, a mając odpowiednią przepustkę, nawet poznać ich osobiście. Ale czy fotografowanie na koncertach jest prostym zajęciem? Czy na dłuższą metę może dostarczać takiej samej satysfakcji?
PIERWSZY KONCERT
W 2012 roku rozpocząłem naukę w Fotoedukacji – policealnej szkole fotograficznej w Katowicach. Zajęcia teoretyczne przeplatały się z pracą w studiu czy sesjami plenerowymi. W grudniu jeden z nauczycieli postanowił zrobić nam niespodziankę i zaproponował wyjście na koncert Kultu. Zawsze chciałem pojawić się na Pomarańczowej Trasie, a tu proszę, dodatkowo mogłem wejść do Spodka z akredytacją fotograficzną.

Podekscytowanie mieszało się z ogromnym stresem. Wszyscy zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. Nikt z nas nie fotografował wcześniej w takich warunkach. Ostre światła i dym utrudniały pracę. Muzycy byli w ciągłym ruchu. Znajdowaliśmy się w fosie – przestrzeni pomiędzy sceną a barierkami za którymi bawiły się tysiące fanów zespołu. Większość z nas szybko odnalazła się w tej sytuacji. Kilka dni później przeglądaliśmy zdjęcia. Moje zostały wybrane jako jedne z lepszych i opublikowane na stronie szkoły. Dodało mi to pewności siebie i zachęciło do zdobywania doświadczenia na kolejnych koncertach.
Jak zdobyć akredytację
Wchodząc na koncert, automatycznie akceptujesz regulamin. Większość z nich zabrania wnoszenia ze sobą profesjonalnego sprzętu fotograficznego i robienia zdjęć podczas występu. Ochroniarze dosyć rygorystycznie pilnują tych zasad. Jedynym sposobem, aby bez skrępowania i legalnie wykonywać zdjęcia podczas koncertów, jest posiadanie legitymacji prasowej lub zdobycie akredytacji na konkretne wydarzenie.
Pamiętam, że będąc na początku swojej drogi, nie mając rozbudowanego portfolio, wysłałem maile do kilkunastu portali internetowych. Skupiłem się na stronach, na których ukazywały się relacje z wydarzeń w regionie. W ten sposób załapałem się na staż do jednego z katowickich portali. Nie zarabiałem na swojej pracy, jednak mogłem bywać na największych imprezach na Śląsku: festiwalu Tauron Nowa Muzyka, festiwalu muzycznym „Ku Przestrodze” im. Ryśka Riedla czy na Męskim Graniu. W tym okresie wykonałem również setki zdjęć na mniejszych koncertach klubowych i różnego rodzaju wydarzeniach kulturalnych, chociażby podczas wernisaży czy Industriady.

Trwający ponad pół roku staż pozwolił mi nabrać pewności siebie. Oswoił z trudnymi warunkami fotograficznymi i umożliwił zbudowanie tematycznego portfolio. Z czasem zacząłem nawiązywać kolejne współprace z portalami internetowymi. Zaczęły pojawiać się również pierwsze propozycje płatnych zleceń.
Bezpłatne staże i praktyki nie są jednak jedynymi opcjami, z których można skorzystać na początku swojej przygody z fotografią. Prosząc o akredytację organizatorów większych wydarzeń, z pewnością spotkasz się z negatywną odpowiedzią. Jeśli jednak zależy ci na rozwoju portfolio, skontaktuj się bezpośrednio z właścicielami mniejszych klubów w Twojej okolicy. Pewnie pozwolą ci przygotować relację z koncertu. Jeśli w okolicy występuje Twój ulubiony zespół, zagadaj bezpośrednio do jego managera. Przede wszystkim musisz próbować!
Regularnie sprawdzaj grupy tematyczne na Facebooku. Sam prowadzę jedną z nich – Fotografia Warszawa – i widzę, że często pojawiają się propozycje przygotowania relacji z koncertów i wydarzeń kulturalnych.

Trzy utwory i koniec?
Czas, który można spędzić w fosie, jest ograniczony. Osoby upoważnione mogą fotografować zazwyczaj podczas trzech pierwszych utworów, czyli przez około 10-15 minut. Organizator poinformuje nas wcześniej, czy podczas wykonywania zdjęć możemy korzystać z lampy błyskowej.
Ze względu na narzucone ograniczenia, warto przygotować się wcześniej – zapoznać się z rozkładem sceny, przejrzeć nagrania z wcześniejszych występów zespołu. Pozwoli nam to przewidzieć charakter koncertu i ruchy wykonawców. Pomocne może okazać się również dobre poczucie rytmu. Do muzyki dopasowane jest dynamiczne oświetlenie sceny.
Ale czy fotografia koncertowa kończy się robieniu zdjęć muzykom? Wśród ludzi, którzy pojawiają się na tego typu wydarzeniach, można znaleźć wiele kolorowych postaci. Pamiętaj, by nie skupiać się wyłącznie na obserwowaniu zespołu, ale również na tym, co dzieje się po drugiej stronie barierek. Gdy już zostaniesz wygoniony przez ochroniarzy z fosy, nie chowaj aparatu do plecaka. Rozejrzyj się dookoła. Sprawdź, co dzieje się na korytarzu, przy barze, wśród ludzi szalejących na imprezie. Może uchwycisz w kadrze całującą się parę, wzruszonego fana zespołu czy kobietę niesioną przez tłum.

Czy można zajmować się tym zawodowo
Tak. I chyba tylko tyle mogę powiedzieć na ten temat. Podczas koncertów spotykałem profesjonalistów, którzy zajmują się fotografią koncertową od lat. Rozwijają się, inwestują w sprzęt, poświęcają godziny na retusz i obróbkę zdjęć. Zarabiają na swojej pasji.
Moja przygoda z fotografią eventową trwała niespełna dwa lata. Zauważyłem, że częste bywanie na koncertach z czasem zaczęło odbierać mi radość z samego uczestnictwa w wydarzeniach. Z jednej strony wiedziałem, że muszę wykonać odpowiednie zadanie i przygotować relację. Z drugiej, nie mogłem wyjść z roli obserwatora. Ciągle szukałem ciekawych kadrów.