Jezus objawił się w Warszawie

Apostołowie wraz z Jezusem zasiedli przy białym pasie, na którym ułożyli chleb oraz wino. Przemienili znak drogowy w dzieło sztuki ulicznej i namieszali – w mediach i społeczeństwie.

Zdjęcie, które zrobiłem w lutym 2019 roku i wrzuciłem na swojego Instagrama (Notatki fotograficzne), poruszyło internetem. Szybko zostało udostępnione przez dziesiątki portali, również zagranicznych, w tym kultowe Street Art Globe.

Ostatnia Wieczerza na warszawskim znaku drogowym, AxZ Street Art, Michał Wojtas
Ostatnia Wieczerza na warszawskim znaku drogowym, AxZ Street Art

Lawinowo pojawiały się kolejne artykuły. Pisane bez zastanowienia, jeden po drugim, na podstawie wcześniej opublikowanych tekstów. Niewielu dziennikarzy pokusiło się o głębszą analizę sytuacji, szersze przedstawienie zjawiska street artu czy kontakt z tajemniczymi autorami wlepki, którzy początkowo pozostawali anonimowi.

Tematem zajęły się także telewizje śniadaniowe. Na kanapach toczyły się rozmowy o tym, czy street art może być uznawany za sztukę, co go odróżnia od graffiti i czy powinniśmy traktować go na równi z aktami wandalizmu. W końcu ingeruje w przestrzeń publiczną.

W dyskursie medialnym sztuka uliczna ciągle jest opisywana w sposób infantylny i banalny. Uwagę dziennikarzy zwracają przede wszystkim kolejne murale reklamowe, prace krzykliwe lub kontrowersyjne. Nie inaczej było w tym przypadku. W Polsce wszelkie wykorzystywanie symboli religijnych, zwłaszcza w popkulturze, uznawane jest za profanację. Dziennikarze wiedzieli, że materiały nawiązujące do słynnego obrazu będą się dobrze klikały.

Już same tytuły artykułów, choć wzbudzały lekkie zażenowanie, przyciągały uwagę: Jezus objawia się na znakach drogowych, Wielka konsternacja wśród kierowców czy wreszcie mój ulubiony – Polski Banksy objawił się w Warszawie.

Oczywiście, nawiązanie w tekście do jednego z najbardziej znanych graficiarzy na świecie pozwala przybliżyć przeciętnemu czytelnikowi temat, nakreśla artystyczny wymiar wykorzystania wlepki na znaku, jednak jednocześnie stanowi przesadne wyolbrzymienie całej sytuacji. Nie sposób też porównać kreatywność Banksy’ego, jego przemyślanych prac, z pomysłem nieznanych warszawskich streetartowców.

Pojawiło się również podejrzenie plagiatu. Czy praca zainspirowana była jedynie Ostatnią wieczerzą Leonarda da Vinci? A może autorzy skopiowali projekt Włocha, który posługuje się pseudonimem Globoisterico?

Gdy opublikowane przeze mnie zdjęcie zaczęło krążyć po sieci, Giovanni, bo tak w rzeczywistości się nazywa, napisał do mnie i pokazał swoją pracę – do złudzenia podobną do tej namierzonej na warszawskim Mokotowie. Tamta powstała już w 2016 roku i poza tym, że można było ją podziwiać na ulicach rodzinnego miasta Włocha, została umieszczona w Muzeum Limen w Vibo Valentia. Jak stwierdził Globoisterico – taki już jest street art, nie obowiązują w nim żadne zasady.  

Transformacja znaków drogowych nie jest nowym zjawiskiem. Artyści na całym świecie w nieoczywisty sposób wykorzystują wszelkiego rodzaju przestrzenie i płaszczyzny. Szybki research doprowadził mnie do kolejnego przypadku podobnego użycia motywu Ostatniej Wieczerzy w sztuce ulicznej. Tym razem przez Sykonurse w 2014 roku. Tak więc zamiast oskarżać innych o plagiat, pomyślmy przez chwilę, co na ten temat mógłby powiedzieć sam mistrz – da Vinci.

Poza ogromnym zainteresowaniem i pozytywnym odbiorem przez większość społeczeństwa, niecodzienne wykorzystanie znaku spotkało się też z negatywnymi opiniami. W sieci pojawiały się komentarze, które jednoznacznie mówiły o profanacji, świętokradztwie czy niemoralnej paranoi. Niektórzy domagali się nawet sprawiedliwego wyroku za zniszczenie znaków i obrazę uczuć religijnych.

Po kilku dniach medialnego szumu dziennikarce Gazety Wyborczej udało się dotrzeć do autorów warszawskiej wlepki. Ci postanowili jednak pozostać anonimowi. Ustalono jedynie, że posługują się pseudonimem AxZ i to nie ich pierwszy projekt, choć poprzednie nie zyskały tak dużego rozgłosu.

Znakiem na Narbutta zainteresował się również Wydział Inwestycji i Infrastruktury, który po kilku dniach wymienił go na nowy. Do dzisiaj taką samą wlepkę – bo została namierzona na trzech znakach w Warszawie – możemy znaleźć na Saskiej Kępie. Dwunastu apostołów siedzi w towarzystwie Jezusa, który jednak zdążył już stracić głowę. Kto wie, może od tego całego szaleństwa, które było konsekwencją opublikowania jednego zdjęcia.