Murale reklamowe – sztuka czy muraloza

Jeszcze kilka lat temu informacja o tym, że gdzieś w Polsce powstaje nowy mural, wzbudzała we mnie ogromne zainteresowanie. Od razu miałem ochotę pojechać na miejsce i zobaczyć, jak prezentuje się na żywo. Osoby ze świata kultury i sztuki przekonywały, że prace wielkoformatowe są modne, pozwalają miastom się wyróżniać i dlatego warto je realizować. Dzisiaj chyba wszyscy możemy śmiało mówić o muralozie.

Kiedyś murale powstawały przede wszystkim w ramach uznanych festiwali street artowych, na które zapraszano utalentowanych twórców z Polski i zagranicy. Inne realizowane były pod czujnym okiem fundacji, które zajmowały się sztuką i przestrzenią publiczną. Z czasem zaczęto realizować projekty w ramach budżetów partycypacyjnych. Murale stały się pretekstem do rozmów oraz integracji społecznej, a mieszkańcy mogli poczuć się odpowiedzialni za swoje najbliższe otoczenie.

Plaga murali reklamowych

Kiedy spojrzymy na prace, które pojawiają się w kolejnych polskich miastach, śmiało możemy stwierdzić, że coraz rzadziej mamy kontakt z prawdziwą sztuką, przemyślanym przekazem, który zostanie z nami na dłużej – bo przecież ściany pod murale reklamowe wynajmowane są na miesiąc czy dwa. Nowa reklama zastępuje poprzednią.

Z budynków krzyczą do nas informacje o kolejnych premierach kinowych, super produkcjach Netfliksa, nowych płytach raperów, perfumach czy strojach kąpielowych w promocyjnej cenie. O tym, by nie marnować jedzenia i chronić środowisko. Gdyby tylko markom i agencjom kreatywnym, które realizują projekty, chciałoby się trochę wysilić – ale nie. Większość murali bazuje na innych projektach outdoorowych przygotowanych w ramach kampanii. Mówiąc wprost – wyglądają jak zwykłe szmaty reklamowe, billboardy. Nie są unikatowe.

Mural reklamujący nową kolekcję marki Tezenis w Warszawie.
Mural reklamujący nową kolekcję marki Tezenis.

W społeczeństwie ciągle obecne jest przeświadczenie, że malowanie artystyczne ścian podnosi estetykę otoczenia. Dlatego większość z nas, gdy tylko na ścianie pojawia się nowy mural reklamowy, przymyka na niego oko. Gdy podobna kreacja realizowana jest w ramach kampanii billboardowej i przykrywa chociażby kilkunastometrową ścianę wieżowca, głosy sprzeciwu pojawiają się znacznie częściej.

Mural promujący film dokumentalny o życiu i karierze Maryli Rodowicz - Tak kochałam.
Mural promujący film dokumentalny o życiu i karierze Maryli Rodowicz.

Za to marki mogą pochwalić się w sieci swoimi realizacjami. W końcu – jak twierdzą – zrobiły coś kreatywnego, niestandardowego. A do tego, gdy mural jest ekologiczny – rzekomo przez te parę tygodni pochłania smog, stanowi namiastkę lasu w mieście – sukces gwarantowany, w Internecie pojawia się wzmianka za wzmianką. Ale przecież historia tej pracy potrwa tylko chwilę.

Murale reklamowe w PRL-u

Sytuacja wyglądała inaczej za czasów Polskiej Republiki Ludowej. Wielkoformatowe murale reklamowe powstawały wtedy w całym kraju. Nawiązywały do konkretnego stylu życia czy modelu konsumpcji, informowały o funkcjonowaniu fabryk i tym, co one produkują.

Reklama PRL domu towarowego Uniwersal przy ulicy Abramowskiego w Łodzi.
Reklama domu towarowego Uniwersal przy ulicy Abramowskiego w Łodzi.

Początkowo bazowały na produktach, były dosyć dosłowne. Pokazywano na nich jedynie reklamowany przedmiot czy usługę. Z czasem zaczęły stawać się atrakcyjniejsze. Twórcy czerpali inspiracje ze stylistyki polskiej szkoły plakatu. Nie bali się zaskakiwać – wykorzystywali grę słów, anegdoty, zabawę symbolami.

Murale reklamowe stały się atrakcyjnymi formami wizualnymi. Niektóre miasta PRL-u nazywano nawet galeriami użytkowej sztuki zewnętrznej. Do dziś przetrwały tylko nieliczne z prac, najwięcej w Łodzi. W lepszym lub gorszym stanie, ale przetrwały – bowiem realizowane były z myślą, że zakryją ścianę danego budynku na lata, a nie na kilka tygodni.

Pozostałości muralu reklamowego przy Grzybowskiej w Warszawie. Więcej widzisz, więcej słyszysz dla Unitra – Zjednoczenie Przemysłu Elektronicznego.
Pozostałości muralu reklamowego przy Grzybowskiej w Warszawie. Więcej widzisz, więcej słyszysz dla Unitra – Zjednoczenie Przemysłu Elektronicznego.

Twórcy często chcieli się wykazać, przemycić do projektów charakterystyczny dla siebie styl. Co więcej, przed samą realizacją prace były oceniane i zatwierdzane dwuetapowo. Najpierw przez zleceniodawcę, a następnie przez komisję artystyczną, w skład której wchodzili rzeczoznawcy ze Związku Polskich Artystów Plastyków oraz wykładowcy uczelni artystycznych.

Reklama w przestrzeni publicznej

No właśnie, a co Polacy myślą o różnych formach reklam w przestrzeni miejskiej? W ubiegłym roku Kantar Public opracował raport na zlecenie Good Looking Studio – największej w naszym kraju agencji, która zajmuje się ręcznym malowaniem murali komercyjnych.

Aż 99 procent ankietowanych jednomyślnie zadeklarowało w nim, że ważny jest dla nich wygląd miasta, w którym mieszkają. Zapytano ich również o reklamy zewnętrzne, które mogą podnosić prestiż reklamowanego produktu. Ponad 60 procent osób stwierdziło, że jest to właśnie mural reklamowy, co więcej – że takich reklam jest zdecydowane za mało, tym bardziej że ich nietypowa forma pozwala lepiej zapamiętać przekaz.

Dodatkowo 81 procent respondentów stwierdziło, że murale wpisują się w architekturę miasta lepiej niż typowe płachty reklamowe rozwieszane na budynkach. Są bardziej artystyczne, mogą podnosić poziom atrakcyjności okolicy. Jako ciekawy określany jest również sam sposób powstawania ręcznie malowanej reklamy – aż 77 procent badanych zatrzymałoby się na chwilę, by podziwiać artystę podczas pracy.

Jednak nie wystarczy jedynie duży format. Dobry mural reklamowy powinien wyróżniać się wyjątkowością i niepowtarzalnością – tego zdania była blisko połowa ankietowanych.


Źródła: (1) T.Sikorski, M.Rutkiewicz, Graffiti w Polsce 1940-2010, Carta Blanca, Warszawa 2011, (2) Reklama w przestrzeni publicznej, raport Kantar Public dla Good Looking Studio, Warszawa 2018.
02.01.2022 roku wpis został zaktualizowany o zdjęcia murali.