Simpson – sztuka i twórcza destrukcja

W swoich pracach często porusza temat dystrybucji władzy oraz wpływu mediów i globalnych korporacji na nasze życie społeczne, gospodarcze i kulturalne. Kilka lat temu wywołał spore zamieszanie, tworząc kolejny mural w Częstochowie. Co o kondycji współczesnego street artu i wszechobecnym muralizmie myśli Simpson? Czy w najbliższym czasie zobaczymy na ulicach jego nowe prace?

W zeszłym roku wybrałem się na swojego rodzaju pielgrzymkę do Częstochowy. Spacerując kolejnymi ulicami, zastanawiałem się, czym zaskoczy mnie to miasto. Natrafiłem na kilka napisów na murach, widziałem opuszczone fabryki, ale główny punkt wycieczki stanowiły Twoje dwa murale przy ulicy Kopernika i Śląskiej. Pamiętasz, co motywowało Cię do ich stworzenia?

Motywują mnie idee liberalne i libertariańskie. Przede wszystkim chodzi o poruszanie problemów związanych z filozofią polityki, jak istotność wolności indywidualnej, czy skutki marginalizowania swobód jednostki na rzecz interesu państwa/narodu. Dlaczego centralizacja władzy, czy wzrost znaczenia polityki w życiu obywateli, niesie ze sobą negatywne efekty w kwestiach gospodarczych, społecznych itd.

Z jakimi reakcjami spotkałeś się podczas tworzenia tych prac? Wielu uznało je za kontrowersyjne. Wiem, że zainteresowała się nimi również prokuratura. Są wyraziste – to trzeba im przyznać – a fakt, że powstały w mieście, które dla wielu jest duchową stolicą Polski, a życie w nim mija w cieniu świętej wieży, dodatkowo dodaje im charakteru.

Warto zauważyć, że mieszkańcy Częstochowy dystansują się od świętej wieży, co pokazują podczas lokalnych wyborów. Od nich też otrzymałem zgodę i wsparcie przy realizowaniu prac.

Paradoksalnie, w muralu Ucieczka od wolności, który ostrzega przed autorytarnymi zapędami władzy, dopatrzono się propagowania totalitarnego ustroju państwa (dwukrotnie został zgłoszony na podstawie art. 256. k.k.). W przypadku muralu In State We Trust cofnięto wcześniejsze pozwolenie na wjazd na parking należący do państwowej instytucji. Skomplikowało to realizację pracy na ścianie prywatnej kamienicy. Potrzebna była pomoc artysty, który posiadał uprawnienia alpinistyczne.

Coraz rzadziej spotyka się murale, które dotykają problemów społecznych i ekonomicznych; których autorzy mają coś do powiedzenia. Co sądzisz o kondycji współczesnego street artu?

Żeby uściślić odpowiedź – podstawą street artu są działania bez oficjalnej zgody, dlatego nie traktuję muralizmu jako części tego zjawiska (obserwacja nie służy wartościowaniu, czy coś jest lepsze/gorsze).

Niska reprezentacja treści zaangażowanych w dzisiejszym muralizmie jest konsekwencją zdominowania tego obszaru sztuki przez instytucje państwowe na szczeblu lokalnym i centralnym. Niechęć do wikłania się w kontrowersje jest naturalną strategią urzędniczą. Tym bardziej, że władza lubi wykorzystywać sztukę do ocieplania swojego wizerunku i realizowania propagandy. Dlatego sztuka finansowana przez państwo jest w większości zachowawcza i przede wszystkim dotowane są projekty, które pielęgnują to, co jest już uznane albo bezpieczne.

Oczywiście nie uważam, że każda twórczość musi być awangardowa, ale nie bez powodu za innowacje w sztuce, i w wielu innych dziedzinach, odpowiada przede wszystkim sektor prywatny (szerzej – instytucje nieformalne). Mimo to w powszechnej opinii funkcjonuje przekonanie, że bez wsparcia państwa nie będzie rozwoju np. w kulturze. Jest to pogląd ahistorczyny, co można prześledzić chociażby na przykładzie ostatnich 400. lat rozwoju sztuki oraz analizując procesy, jakie za tym stały.

Finansowe zdominowanie kultury przez instytucję państwa, co ma miejsce w Polsce na mocy ustaw, w praktyce oznacza kontrolę polityczną nad sztuką i artystami. Obywatelom zabierane są środki, żeby w paternalistycznym duchu za nich decydować, czym jest dobra sztuka. Na tym mechanizmie wyrastają środowiska, które czerpią z tego korzyści i będą przekonywać, że jest to niezbędne dla istnienia kultury. Muralizm w Polsce skupia te problemy jak w soczewce.

Krytykowałeś też powołanie Zespołu ds. Murali w Krakowie. Sam obawiam się, że tego typu rozwiązania będą wprowadzane w kolejnych miastach, a społeczeństwo zostanie pozbawione jakichkolwiek murali krytycznych i artystycznych. Ulice zaleją kolejne ozdobniki.

Owszem, taki Zespół ds. Murali nie ma logicznego uzasadnienia i jest przykładem wyżej wspomnianych problemów.

Za główne przyczyny powołania tego tworu w Krakowie podano problem nadprodukcji murali oraz potrzebę ustanowienia wytycznych w tym obszarze. Dzięki temu mają powstawać dobre murale. Jest to absurd, ponieważ to instytucje miejskie i urzędnicy odpowiadają za dotychczasową nadprodukcję murali w różnej jakości.

Głównym źródłem finansowania muralozy są środki publiczne. Skala tego procederu jest gigantyczna, a jeżeli coś się dotuje, to robi się tego więcej. Wystarczy to ukrócić zamiast tworzyć kolejne bariery biurokratyczne i posady, w celu odgrywania roli fałszywego zbawiciela.

Także wyznaczanie dobrych standardów muralizmu pachnie bardzo źle. W ten sposób zaprzecza się istocie muralizmu, czyli oddolności. W normalnych warunkach to wspólnota albo właściciel budynku powinni decydować, czy chcą zlecić wykonanie jakiegoś dzieła, a nie urzędnik ekspert, który nawet tam nie mieszka.

Pamiętam, że pewnego dnia, podczas eksploracji warszawskich podwórek, wielkie zdziwienie na mojej twarzy wywołała Twoja praca, na którą natrafiłem na ścianie kamienicy znajdującej się między Nowogrodzką a Alejami Jerozolimskimi. A czy w najbliższym czasie zaskoczysz nas nowymi projektami? Masz w planach realizację murali, czy raczej możemy spodziewać się jedynie kolejnych plakatów?

Z perspektywy czasu odnoszę wrażenie, że pojedynczej osobie coraz trudniej jest otrzymać pozwolenie na realizację muralu w większej skali. Wspomniana praca przy Alejach Jerozolimskich, która poświęcona jest między innymi rosnącej popularności teorii spiskowych, dzisiaj raczej nie byłaby możliwa do wykonania.

Mogę tylko stwierdzić, że kierunek moich działań na pewno będzie zmierzał w stronę rozwiązań omijających bariery natury biurokratycznej.


Rozmowa z Simpsonem – zdeklarowanym libertarianinem, malarzem, autorem murali oraz interwencji artystycznych w przestrzeni miejskiej.